Nasze pożegnanie z Vito - Jak świadomie zorganizowaliśmy ostatnie 24 godziny z naszym psem | Odcinek 4

|

Czas czytania 7 min

Pożegnanie z ukochanym psem to jeden z najtrudniejszych momentów w życiu psiarza. To nie tylko osobista strata, ale także decyzja, która wymaga odpowiedzialności, współczucia i wiedzy.

W tym artykule chcielibyśmy podzielić się naszym doświadczeniem - nie tylko jako pamiętnik, ale jako połączenie osobistej perspektywy i dobrze ugruntowanej wiedzy. Opowiadamy o ostatnich 24 godzinach z naszym psem Vito: co nam pomogło, co nas zaskoczyło i co chcielibyśmy przekazać innym psiarzom, którzy mogą znaleźć się w takiej sytuacji.

Ostatnie 24 godziny - jak je zorganizowaliśmy

Po podjęciu decyzji o odejściu Vito rozpoczął się jeden z najbardziej intensywnych i emocjonalnych etapów naszego życia. Było dla nas jasne, że te ostatnie godziny będą nieodwracalne. Chcieliśmy zorganizować je w taki sposób, aby Vito czuł miłość, bezpieczeństwo i radość, a nie strach czy ból.

Świadomie zrezygnowaliśmy z kliniki na rzecz naszego domu. Vito zawsze był psem, który kochał swój dom: znajome zapachy, ulubione miejsca, otaczających go ludzi i psich przyjaciół. Amalia była oczywiście u jego boku - nie tylko dlatego, że chcieliśmy, aby była, ale także dlatego, że psy lepiej radzą sobie w stresujących sytuacjach dzięki socjalizacji.

Wyjęliśmy jego ulubione zabawki: piszczące piłki tenisowe, które z ludzkiego punktu widzenia były "śmieciowymi zabawkami", ale dla niego oznaczały czyste szczęście. Wiedzieliśmy, że nie chodzi już o zabawki "przydatne edukacyjnie", ale o czystą radość.

Zrobiliśmy obóz z koców i psich materacy w salonie. Położyliśmy się razem z nim, tworząc małe "rodzinne gniazdo". To była chwila wspólnoty dla nas wszystkich, łącznie z Amalią. I choć żal dławił nam gardła, staraliśmy się emanować spokojem i miłością.

Z perspektywy biologii behawioralnej psy potrafią bardzo dokładnie wyczuwać nastrój emocjonalny swoich opiekunów. Badania pokazują, że psy potrafią zinterpretować nasz głos, zapach, a nawet wyraz twarzy - nawet w chwilach stresu lub smutku. Dlatego ważne jest, aby świadomie przekazywać spokój i poczucie bezpieczeństwa, nawet jeśli jesteś zdenerwowany.

Szczególnie bolesny był moment, w którym Vito nie tknął już nawet swojej ukochanej śmietanki czy mlecznej pianki. Dla nas był to jeden z najwyraźniejszych znaków, że dotarł do końca swojej uwięzi. Nawet małe rutynowe czynności, takie jak czyszczenie łap lub tyłka, nagle stały się dla niego ciężarem, na który nie chciał pozwolić.

Jeśli znajdziesz się w podobnej sytuacji, postaraj się zorganizować ostatnie godziny lub dni w taki sposób, aby Twój pies mógł doświadczyć jak najwięcej bliskości, ciepła i znajomych chwil. Nie chodzi o to, by robić wszystko "dobrze" - chodzi o to, by być przy swoim psie i pokazać mu: "Jesteś kochany i jesteśmy z tobą".

Ostatni poranek Vito - rozpoznawanie znaków i porzucanie nadziei

Poranek naszego pożegnania był cichy. Na zewnątrz padał zaskakująco obfity śnieg - początek zimy, którego nie przewidywano, a dla nas jak cichy znak, jakby świat zatrzymał się na chwilę.

Vito leżał na swoim miejscu. Nie wstawał już, gdy go o to prosiliśmy, nie chciał już iść na spacer, nie chciał już gonić za piłką. Po prostu nie miał już energii. Po raz kolejny zaoferowaliśmy mu śmietanę i mleczną piankę - małe, specjalne smakołyki, które kiedyś uwielbiał. Ale odmówił.

Psy często wykazują tak zwane "wycofanie społeczne" pod koniec życia: wycofują się i tracą zainteresowanie wcześniej ulubionymi zajęciami lub smakołykami. Zachowanie to nie zawsze jest aktywnym "pożegnaniem", jak interpretujemy to z ludzkiej perspektywy, ale biologicznym znakiem, że organizm nie ma już energii na działania, które nie są niezbędne do przetrwania.

W tamtych chwilach czuliśmy, że nasza nadzieja - tak irracjonalna, jak mogła być - musi zniknąć na dobre. W poprzednich godzinach staraliśmy się go uszczęśliwić, snuć plany, przekonywać samych siebie, że "mimo wszystko może stać się bardziej stabilny". Ale ten poranek pokazał nam, że nadszedł czas, aby odpuścić.

Wspólnie postanowiliśmy przestać prosić go o robienie rzeczy, których nie mógł już robić. Zamiast tego ułożyliśmy go tak wygodnie, jak to tylko możliwe, w jego ulubionym miejscu - przy wyspie kuchennej, skąd zawsze mógł patrzeć na dolinę i cieszyć się słońcem świecącym przez okno. Mógł tu leżeć, mógł tu chodzić.

Ostatnie godziny - bliskość, miłość i rytuały

Amalia, nasz drugi pies, była z nami przez cały czas. Było dla nas jasne, że powinna doświadczyć tego, co się dzieje. Chcieliśmy dać jej możliwość powąchania, poczucia i pożegnania się - tak jak robią to psy na swój własny sposób.

Istnieją różne poglądy na temat tego, czy inne psy powinny być obecne podczas usypiania psa. Badania i doświadczenie pokazują: Psy, które mają możliwość wąchania i postrzegania swojego zmarłego towarzysza, często wykazują później mniej zachowań związanych z poszukiwaniem lub stresem. Może to pomóc im zrozumieć zmianę.

Świadomie zaplanuj swoje ostatnie godziny. Nie musisz niczego "wykonywać" ani tworzyć idealnego rytuału. Często to małe gesty - znajome słowa, znajomy dotyk, ulubione miejsca - mają znaczenie dla psa i dla ciebie.

Eutanazja w domu - spokojne pożegnanie

Kiedy weterynarz i jej asystentka przybyli na miejsce, w pokoju panowała głęboka cisza. Vito nawet przywitał się z nimi słabo - moment, który złamał nam serca, ponieważ widzieliśmy, jak bardzo był wyczerpany.

Zdecydowaliśmy się wypuścić Vito w jego znajomym otoczeniu. Bez kliniki, bez zimnego stołu, bez stresu. Tylko my, on, Amalia i weterynarz, który znał go od lat.

Lekarka była spokojna i bardzo delikatna. Wyjaśniała każdy krok - nie tylko po to, aby nas złapać, ale także aby zaoferować Vito najlepsze możliwe wsparcie.
Vito otrzymał najpierw silny zastrzyk uspokajający. Ta premedykacja jest często stosowana, aby wprowadzić psa w stan, w którym nie odczuwa już strachu ani stresu.

Usiedliśmy obok Vito, głaszcząc jego futro, szepcząc do niego cicho. Amalia leżała cicho. Nie była to chwila pełna paniki - była to chwila pełna melancholii, ale też pełna spokoju.
Czuliśmy, jak lek działa: Najpierw drzemka, potem głęboki sen. A kiedy nadszedł ostatni moment, Vito był już w miejscu, w którym nic już nie czuł.

Dla nas było to ważne nie tylko ze względów medycznych, ale także emocjonalnych: chcieliśmy mieć pewność, że Vito nie boi się ani nie cierpi - i chcieliśmy móc pożegnać się z miłością

Tło naukowe: Trzy fazy eutanazji u psów

1. tabletki nasenne (premedykacja / uspokojenie):
Zwykle jest to silny środek uspokajający, często z grupy benzodiazepin lub agonistów alfa-2. Celem jest uspokojenie psa, uwolnienie go od lęku i uśpienie, zanim cokolwiek się wydarzy.

2. przeciwbólowe lub znieczulające (środek przeciwbólowy lub indukcja znieczulenia):
W niektórych przypadkach - zwłaszcza u zwierząt chorych lub bardzo osłabionych - podawany jest dodatkowy środek przeciwbólowy lub nawet łagodny środek znieczulający.
Dlaczego? Aby upewnić się, że pies nie jest już niespokojny, nie odczuwa bólu ani nie jest przytomny. Jest to dodatkowy krok ochronny.

3. zastrzyk eutanazyjny (np. pentobarbital):
Dopiero teraz podawany jest lek, który zatrzymuje pracę serca i oddychanie. Jego działanie trwa od kilku sekund do kilku minut.


Ta trzystopniowa procedura jest szczególnie delikatna i często wybierana, gdy weterynarze chcą zapewnić właścicielom maksymalny spokój - zwłaszcza jeśli pies jest poddawany eutanazji w domu.

Kiedy jego serce przestało bić o 14:40, po raz pierwszy zauważyliśmy to w jego oczach. Jego wyraz twarzy zniknął, ciało stało się ciężkie, a powietrze w pokoju zdawało się stać w miejscu. Baliśmy się tej chwili - a jednocześnie byliśmy wdzięczni, że mogliśmy ją w ten sposób ukształtować. Głaskaliśmy go do końca, jego miękkie uszy, które tak dobrze znaliśmy, jego ciepłe ciało, które towarzyszyło nam przez tyle lat.

A potem była już tylko cisza. Żadnego oddechu, żadnego cichego westchnienia, żadnego pulsu pod skórą.

Po prostu tam siedzieliśmy. Wiedzieliśmy, że to najtrudniejszy, ale jednocześnie najważniejszy dowód miłości, jaki mogliśmy mu dać.

Jest dla nas jasne, że zaplanowane pożegnanie w domu było korzystne nie tylko dla psa, ale także dla nas. Cisza i spokój, znajome miejsce, możliwość pozostania tak długo, jak chcieliśmy - wszystko to pomogło nam lepiej przetworzyć ten moment.


Weterynarz wyjaśniła nam wszystko z wyprzedzeniem. Przygotowała nas również na możliwe reakcje fizyczne, takie jak drganie mięśni lub wyciek płynów ustrojowych - rzeczy, które mogą nas martwić, ale są normalnymi procesami biologicznymi.

Wiele osób boi się w tym momencie, ponieważ ciało psa pozostaje ciepłe przez jakiś czas. Dzieje się tak, ponieważ ciepło ciała powoli spada. Mogą również wystąpić drgawki lub lekkie ruchy mięśni - to nie jest "powrót" zwierzęcia, ale czyste impulsy nerwowe. Pomogło to, że weterynarz wyjaśnił nam to wcześniej.

Tym czwartym odcinkiem podcastu zamknęliśmy trudny rozdział - ostatnie godziny Vito, nasze decyzje i moment pożegnania. Mamy nadzieję, że nie tylko udało nam się podzielić z wami naszą historią, ale także przekazać wam spostrzeżenia i wiedzę, które mogą pomóc wam w podobnych sytuacjach lub przynajmniej pozbyć się strachu przed nieznanym.

Zdecydowaliśmy się mówić o tym tak otwarcie, ponieważ wierzymy, że rozstanie i żałoba są częścią psiego życia - a także częścią odpowiedzialności, jaką ponosimy jako psi ludzie.

Jeśli kiedykolwiek znajdziesz się w takiej sytuacji: zdobądź wiedzę, poszukaj wsparcia, porozmawiaj o tym. Nie ma "dobrej" lub "złej" drogi - ale jest pełna miłości droga, którą możesz znaleźć dla siebie i swojego psa.

W następnym odcinku przeniesiemy się do dni po pożegnaniu.
Opowiemy ci, dlaczego mieliśmy Vito w domu przez cały weekend, czego doświadczyliśmy i co czuliśmy w tym czasie - i dlaczego ten czas był dla nas niesamowicie uzdrawiający.

Lui i Paulina z psem duszą Vito i Amalią

O Vitomalii i autorach Lui & Paulina

Nazwa Vitomalia pochodzi od imion ich dwóch ukochanych psów: Vito i Amalii. Vito, wrażliwy i wesoły pies, towarzyszył Lui i Paulinie przez wiele lat. Po długiej, ciężkiej chorobie, 14 lutego 2025 roku musieli z ciężkim sercem pozwolić Vito odejść.

Z tej straty zrodziło się pragnienie, aby nie tylko przetworzyć to doświadczenie dla siebie, ale także dać innym właścicielom psów odwagę, wiedzę i komfort - w ten sposób narodził się podcast, jako sposób radzenia sobie z żałobą, a jednocześnie jako platforma do rozmowy o posiadaniu psa takim, jakim jest naprawdę: pełnym miłości, wyzwań i rozwoju.

Lui pochodzi ze środowiska sportowego, Paulina z psychologii. Połączyła ich wspólna pasja do psów. Hobby przerodziło się w powołanie: Lui szkolił się jako terapeuta behawioralny dla psów, Paulina specjalizowała się w psiej nauce. Przez wiele lat pracowali razem jako trenerzy psów, aż zdali sobie sprawę, jak wielkie jest zapotrzebowanie na rozsądny i bezpieczny sprzęt dla psów.

Pomysł ten dał początek sklepowi internetowemu Vitomalia, który jest obecnie jej głównym celem. Ale ich pasja do bliskiej współpracy między ludźmi i psami pozostaje niezłomna. W swoim podcaście Lui i Paulina dzielą się swoimi doświadczeniami, wiedzą kynologiczną i chcą przekazać szczere, realistyczne spojrzenie na posiadanie psa - bez filtrów, bez stereotypów, ale z sercem i rozumem.

Item is added to cart